Noc nie należała do spokojnych. Właściwie – była jednym wielkim koszmarem. Wydawało się jej, że nie spała ani chwili, a gdy w końcu odpłynęła, nagle obudził ją wewnętrzny alarm – jakby ktoś stał pod drzwiami albo nasłuchiwał pod oknem. Obrazy wracały jak bumerang: samochód, kapelusz, cień czający się tuż poza zasięgiem wzroku.
To musiał być ktoś, kto wiedział, że będzie wracać o tej porze. Czy była przez cały ten czas śledzona? To pytanie nie dawało jej spokoju. Próbowała odtwarzać ostatni czas kawałek po kawałku, moment po momencie, dopasowując sytuacje do miejsc, ludzi do zdarzeń niczym puzzle, jednak na darmo. Nic do siebie nie pasowało. Skąd mogła wiedzieć, że dojdzie do takiej sytuacji. Za to teraz, teraz będzie bardzo uważna – postanowiła. Będzie rozglądała się na każdym kroku za prześladowcą. Tylko jak go rozpozna? Po kapeluszu! Tak, będzie szukać mężczyzny w kapeluszu kryjącego się za rogiem budynku, chowającego się w cieniu lub siedzącego tyłem do niej, na ławce w parku.
Tylko co zrobi, jak już go zdemaskuje. Przecież sama będzie zbyt słaba, aby stawić mu czoła. Chciałaby i nawet w głowie pojawiło jej się kilka wizji, jak pozbawia tego kryminalistę zębów, jak wyrywa mu włosy czy kopie w pewne miejsce, które zazwyczaj po uderzeniu boli. Nigdy mu tego nie wybaczy – ataku na jej rodzinę nie puści płazem. Może nie jest silna, może nie jest duża, ale jest inteligentna. Zadzwoni jutro do przyjaciółki i razem ustalą plan działania i zasadzkę na tego typa. Może Piotr im w tym pomoże, skoro tak ćwierkali do siebie z przyjaciółką w restauracji. Tak, powinna spróbować wykorzystać tę sytuację.
Sama nie wiedziała, kiedy ponownie otworzyła oczy. Była już 11:00, a na telefonie widniały 3 nieodebrane połączenia z pracy. Cholera, spóźniłam się. Teraz będę musiała się obficie tłumaczyć, ale chyba zrozumieją, że sytuacja, w której się znalazłam, jest nadzwyczajna. Wstała powoli i skorzystała z łazienki. Zabrała zestaw do makijażu i usiadła na łóżku. Z szafki wyjęła okrągłe lusterko i zaczęła maskować swoje niedoskonałości, po nieprzespanej nocy. Takie numery to nie ze mną pomyślała. Ubrała się w czerwoną szminkę i najładniejszą sukienkę, która leżała na niej jak ulał. Kilka ekstrawaganckich elementów i zdobień zawsze podobało się mężczyznom, więc i ona w niej się wyjątkowo dobrze czuła. No i była czerwona. Lubiła czerwień. Zajrzała do torebki czy wszystko jest na swoim miejscu, chwyciła za klamkę, otwierając drzwi i wybiegła z mieszkania, odruchowo zamykając je na górny zamek. Zatrzymała się jednak na schodach. Muszę wytłumaczyć się w pracy, ale samo tłumaczenie to za mało. Pokażę im wiadomość, to uwierzą. Gdy otwierała drzwi, zamek lekko skrzypnął. Sięgnęła ręką półki i nic. Sięgnęła jeszcze raz i nic. Odwróciła się, spojrzała na podłogę, drzwi i jeszcze raz na szafkę. Kartki z wiadomością nigdzie nie było. O cholera – pomyślała przerażona…