Wypijając kolejny kieliszek czerwonego wina, odłożyła otrzymane z policji wezwanie. Od śmierci sąsiada upłynęło już sporo czasu, jednak jak się dzisiaj okazało sprawa wcale nie została zakończona. Stare lęki powróciły.
– A… jak mnie aresztują – zapytała głośno samą siebie.
– No coś ty, przecież nic nie zrobiłaś – wsparła ją przyjaciółka, delikatnie dotykając jej dłoni. Nie martw się. Zobacz tylko, podetknęła jej kartkę pod nos, jesteś tylko świadkiem. Pójdziesz, powiesz im prawdę i będzie dobrze. Wypijmy za to.
Wiesz, że jak się pierniczy to wszystko na raz. Rozwód, sprawa karna, Kraków – spojrzała na przyjaciółkę. Normalnie jakbym zbiła jakieś lustro i… siedem lat nieszczęścia zaczęło się kumulować w ciągu kilku dni. Westchnęła.
Wiesz, to bardzo trudno, tak o tym wszystkim nie myśleć. Dręczące myśli co chwila wpadają mi do głowy i nie mogę się od nich uwolnić. Tylko sprzątanie pomaga, ale nawet gdy się nim zajmę, to i tak wieczorem następuje nowe, zmodyfikowane rozdanie. Nie ma jak się przed tym bronić. W nocy przecież nie będę po raz setny odkurzać falkonów. Może jestem opętana?
Mina jej spochmurniała do tego stopnia, że przyjaciółka objęła ją i przytuliła. Nie martw się – wyszeptała. Tysiące ludzi się rozwodzi i jakoś sobie dają radę, dasz i ty. A jak nie będziesz dawać sobie rady, przyjdę osobiście i skopię ci twój chudy tyłek, aby cię zmotywować. – wypowiedziała to z udawaną powagą, po czym zaczęła się śmiać. Odgarnęła, spadający na jej twarz kosmyk włosów. Będzie dobrze zobaczysz. Ważne abyśmy trzymały się razem. Gdy pogorszy Ci się humor, wiesz gdzie dzwonić.
Wiem – odpowiedziała. Wypijmy za to.
Przy drugiej butelce wina postanowiły, że muszą się rozerwać, tak na wszelki wypadek, gdyby jednak areszt wchodził w grę. Z szafy wyjęła boa swojej babci, owinęła w nie przyjaciółkę i zaczęły tańczyć. Dawno nic już nie sprawiało jej tak dużej frajdy. Jutro zapewne będzie miała nie tylko zakwasy, ale w tym momencie się tym nie przejmowała. Głupawkę przerwało nagle stukanie dochodzące z góry, z mieszkania martwego sąsiada. Duchy – powiedziały jednocześnie spoglądając na siebie z przerażeniem. O matko… Poltergeist.